Słuchałam ostatnio audycji radiowej na temat obchodzenia świąt w egzotycznych dla nas miejscach. Mówiono o wigilii podczas sztormu na morzu, o ozdabianych bąbkami palmach, o transporcie prawdziwej, zielonej choinki która docierała tam, gdzie z powodu niskiej temperatury już nie ma żadnych roślin. Płynęła jednak przez równik więc transportowano ją kilka miesięcy w… lodówce. Tak bardzo poświęcali się dla uczczenia Bożego Narodzenia Polacy mieszkający na emigracji, wykonujący misje naukowe i wojskowe.
Aby mieć alternatywę równie przyjemną ale jak dla nas bardziej egzotyczną, jednak zdecydowanie osiągalną, proponuję choinkę z włókna kokosowego.
Nic tu nie zamarznie. Niczego nie trzeba też ukrywać w lodówce.
Wykona, postawiona, cieszy oko i już!