W większości domów dorośli i dzieci kuszą się na pieczenie aromatycznych, rozgrzewających i słodkich pierniczków. Dla dzieci (tych dużych też) ekstra zabawa w wykrawaniu, lukrowaniu i w jedzeniu. Dla dorosłych sam zapach to błogie przeżycie a często wspomnienie z dzieciństwa. Na tej fascynacji korzysta rynek oferując mieszanki przypraw, ozdoby, gotowe lukry i foremki.
Dlaczego to wszystko z takiego właśnie ciasta? Czemu te mmm ciasteczka nazywają się piernikami? Nazwa pochodzi od słowa ” pierny” co oznacza pikantny, mocno przyprawiony pieprzem. Aktualnie nie jest ono używane ale spotyka się jeszcze w dialektach. W czasach kiedy powstała ta nazwa pieprz był jedną z luksusowych bo drogich, egzotycznych przypraw. Podobnie trudno było zdobyć bakalie i korzenne przyprawy. W piernikach stosowano anyż, cynamon, lawendę (!), migdały, gałkę muszkatułową, imbir i kardamon.
Pierniki podawano z reguły z mocnymi trunkami do których pasował korzenny posmak. Razcyli się nimi ludzie bogaci, często podczas uroczystości.
Wbrew skojarzeniom które na myśl o piernikach przywołują miasto Toruń pierwszy cech “piernikarzy” powstał w Krakowie. W XVII wieku wypiekano je już w kilku miastach polskich (Szczecin, Kraków, Toruń, Poznań). Z Torunia pochodzi jednak legenda i zapewne to wysławiło wypiekane tam “Katarzynki” oraz umiejcowiło rytuał wypiekania ciasteczek właśnie w wigilię. Rzekomo na dwa dni przed wigilią Bożego Narodzenia mistrz Bartłomiej, właściciel “Piekarni Toruńskiej”, znalazł w piwnicy beczkę w któej od dłuższego czasu leżakowało ciasto (podobno im starsze tym lepsze, jak wino). Korzenna woń która rozniosła się wokół po otwarciu beczki zadziałała jak narkotyk i otworzyła serce mistrza na biedę dzieci które nie miały szansy spróbować smaku miodu, przypraw i słodyczy któa jest zawarta w piernikach. Postanowił owo ciasto, które nie wiadomo skąd się tam wzięło, wypiec w formie prostych ciasteczek o zabawnych formach i rozdać dzieciakom. Pozostawił je na choince stojącej pod pracownią.
Bartłomiej przywitał tłum dzieci pozdrowieniem: “Miejcie serca nad słońce cieplejsze. A święta będą jeszcze piękniejsze” – chóralna radosna odpowiedź przetoczyła się po całej okolicy. Wg legendy takie pozdrowienie było przywoływane od dnia listopadowych imienin Katarzyny aż do ostatniego dnia świąt. Dzieciaki otrzymały dokładnie 611 pierników i po czarce gorącej czekolady. Na szczęście gorzałką nie zostały uraczone! W kolejnych latach Bartłomiej a potem jego nastepcy rozdawali tak samo 611 pierników z ciasta które leżakowało 611 dni.
Tradycja wypieku pierników w imieniny Katarzyny (córka piekarza która przejęła tradycję) jest kontynuowana każdego roku. Od godziny 6.11 zaczyna się wypiek w Piekarni Toruńskiej gdzie powstaje 611 pierniczków które mają być zaś pamiątką dnia św. Mikołaja który to podrzucił Bartłomiejowi pierwszą beczkę tajemniczym z ciastem.
W rzeczywistości ciasto to dotarło do nas z miast hanzeatyckich. Były to kraje bogate, mające kontakt ze światem. Prawdopododnie własciwości konserwujące przypraw korzennych spowodowały to, że właśnie takie ciasto było w stanie dotrzeć tak daleko. Potem dzięki tym własciwościom stały się pożywieniem wojskowym bo w odpowiednich warunkach potrafiły przetrwac kilka miesięcy po wypieku.
Piernik dla ciała i dla ducha.
Bartłomiej doznał objawienia wąchając cudowny aromat. W Polsce sprzedawano pierniki w aptekach jako lekarstwo na wiele chorób: poprawiały apetyt, leczyły żołądek, pomagały w trawieniu. W uwagi na to, że były drogie ich cudownego działania mogli doznać tylko bogaci mieszczanie którzy raczyli się nimi w owych aptekach przepijając czerwonym winem. Dobry zestaw dla zdrowia. Wiele osób wesprze powrót do takiej tradycji.
Dziś po pierniki sięga każdy. Kiedyś był to rytuał królewski. Król Zygmunt Stary w 1520 roku świętował nimi narodziny swojego syna, Zygmunta Augusta.
Nawet tak wrażliwy artysta jak Fryderyk Chopin bardziej niż ludźmi i miastem zachwycił się toruńskicmi piernikami: “…Największą impresję (…) pierniki na mnie uczyniły. Widziałem ja, prawda, i całą fortyfikację, (…) prócz tego kościoły gotyckiej budowy (…). Widziałem wieżę pochyłą, ratusz sławny (…). To wszystko nie przechodzi jednak pierników, oj, pierników, jeden z nich posłałem do Warszawy.”
Pierniki zjadane na ślubie były wykonywane z ciasta które własnoręcznie wykonywała Panna Młoda na długo przez weselem. Nie obrażajmy się kiedy ktoś nazwie nas “starym piernikiem” ponieważ im piernk starszy tym cenniejszy 🙂
Wiele można by jeszcze pisać o piernikach. Od conajmniej sześciu wieków są obecne w Polsce. Legendy i przypowiastki o nich często nie mają logiki. Jak to w legendach, pewnie jest tam garstka prawdy a reszta to kolorowa okrasa która powoduje, że lubimy je jeszcze bardziej i wierzymy w ich wręcz magiczną moc. Biorąc pod uwagę, że jest to rozgrzewajace ciasto i przynosi radośc warto nim obdarować bliskich. Niech będą symbolem ciepła i dobra.
Przepis na pierniki:
40 mg masła
1 jajko
1,5 szklanki mąki
Przyprawy wg uznania: cynamon, kardamon, imbir, gałka musztatułowa, anyż
0,5 szklanki cukru pudru
0,5 szklanki cukru trzcinowego
2- 3 łyżki miodu
2 łyżeczka miodu
0,5- 1 łyżeczka kakao
Można dodać mielone migdały, orzechy
Składniki łączymy na gładką masę. Ciasto można przechować
w lodówce. Nawet do samego ślubu!
Wałkujemy plastry około 2-3 mm, wycinamy formy, pieczemy około 7 minut.
[contact-form][contact-field label=”Podpis” type=”name” required=”true” /][contact-field label=”E-mail” type=”email” required=”true” /][contact-field label=”Witryna internetowa” type=”url” /][contact-field label=”Wiadomość” type=”textarea” /][/contact-form]
Lukier:
1, 5 szklanki cukru pudru
1 białko jajka
sok z połowy cytryny
Skłądniki łączymy i miksujemy około 20 minut na gładką masę.